O wpółnocy siadam,
o wpółnocy jadę,
nie mogę tej nocki
z kochanką pogadać.
O wpółnocy siadam,
o pierwszy godzinie:
wstońżeż, Magdaleno,
odprowadzisz-ci mię.
Magdalena wstała,
odprowadzić chciała;
swoje czarne oczy
sobie upłakała.
Odprowadziła go
do mostu wielkiego,
jedź teraz Jasińku
do domku swojego.
Moja Magdaleno,
odprowadź me dalij,
by my się już więcy,
nie będziesz widzieli.
Odprowadziła go,
na drogi rozstajne;
już cię tu zabiję,
już cię nie zóstawię.
Jasiulu kochany,
nie zabij mię jeszcze,
klęknę na kolana,
pomodlę się jeszcze.
Moja Magdaleno,
tyj modlitwy dojsyć,
już cię tu zabiję,
nie dam ci się modlić.
I tam-ci ją zabił,
i tam ją pochował,
pod zielonem drzewem,
ten pogrzeb wyprawiał.
Do domu przyjachał,
oznajmia tę rzec,
już-ci ja, tej nocy
swe kochanke zabił.
Ach synu mój, synu,
dobrze-ś-ci tym zrobił,
żeś tę niezbednicę,
już raz, już raz zabił.
Matko moja, matko,
wy-ć dobrze mówicie,
ale w mojem sercu
żałości nie wiecie.
Wy mnie tez nie sądźcie,
ja się sam rozsądzę;
ręce obetnijcie,
i kój (kół) we mnie wbijcie,
Leży ona, leży
na boru pod drzewem,
a ja będę leżał
na polu pod niebem.
Wy młode chłopczęta
układ z tego bierzcie,
z wielkiego kochania
przyjdzie wam nieszczęście.
Gdy-ć synogarlica
swy pary pozbędzie,
na zielonym kierzku
nigdy nie usiądzie.
jino się też błąka,
po ony krzewinie,
j-aż ją kto zabije,
lub też sama zginie.
Ach, bodajże fala
na morzu powstała,
ach, żeby ja była
kochania nie znała!
Chto kochania nie zna,
od Boga szczęśliwy,
ma nockę spokojną
i dzień nie smutliwy.
Ach żyliśmy, żyli,
jak dwa ptaszki w parze,
kto nas zbałamęcił,
Pan Jezus go skarze.
307. Ballada pochodzi ze zbiorów Oskara Kolberga zgromadzonych w Wielkopolsce. Badania terenowe na tych terenach Kolberg prowadził kilkakrotnie pod koniec lat 60-tych i na początku lat 70-tych XIX wieku. Wykonywana była w okolicach Margonina i Wyrzyska. Pieśń została opublikowana w monografii Wielkie Księstwo Poznańskie (DWOK T. 12 nr 419).