Idzie żołnierz borem lasem,
zamierając głodu czasem.
Chleba, soli nie żałować,
trza żołnierza poratować.
Suknia na nim poblakuje,
wiatr dziurami przelatuje.
Jadą, jadą, wywijają,
na wojenkę wyséłają.
I ja-ć bym téż z wami jecha,
kieby mi kto konia siodłał.
Starsza siostra wyskoczyła,
konika mu kulbaczyła.
A ta średnia mundur poda,
a ta młodsza krzyczy, łaje.
Wy nie płaczcie, siostry, brata,
wróci nam się za trzy lata.
Tu nadchodzi rok, półtora,
buzarowie jadą z pola:
witajcie wy huzarowie,
daleko tam brat na wojnie?
My z wojenki téż jedziemy,
twego brata nie wieziemy.
Leży-ć on tam na Wołyniu,
trzyma głowę na kamieniu.
Konin jego kole niego,
grzebie nogą, żałuje go.
Już wygrzebał po kolana,
chce zachować swego pana.
Póki-ś ty był panie zdrowy,
jadał-ci ja owies goły,
teraz niémam rzanéj słomy,
rozwleką cię kruki, wrony.
Jeden z wariantów popularnej pieśni wojackiej mówiącej o losie żołnierza, nawiązująca stylistyczne do staropolskich żołnierskich lamentów, od XIX wieku kojarzona z tradycją legionów. Uważa się, że pierwotny tekst może pochodzić z okresu bitwy pod Warną. Najstarszy przekaz drukowany pochodzi z końca XVI wieku. Ten wątek pochodzi ze zbioru pieśni wielkopolskich Oskara Kolberga, a zaczerpnięty przez niego został z czasopisma „Przyjaciel Ludu”, Leszno 1836, nr 24.